Choć akronim ROD oznacza „rodzinny ogród działkowy”, to ten zawarty w tytule też jest jak najbardziej adekwatny. Bo boom na nie trwa już czas jakiś, a pandemiczne ograniczenia tylko spotęgowały zainteresowanie tego typu nieruchomościami. Co takiego jest w fenomenie „działek”, że choć wielu uważało, iż są one „reliktem peerelowskiej przeszłości”, to nie tylko nie chcą zniknąć, ale ostatnio dynamicznie zyskują na popularności, co implikuje wyraźny wzrost cen? Dość napisać, że niektóre miasta (np. Zielona Góra i Gniezno) planują budowę nowych ogródków działkowych, a jeszcze niedawno trend był dokładnie odwrotny i polegał na ich likwidacji kosztem nowych inwestycji deweloperskich…
Seweryn Krajewski w piosence „Na działkach” (stworzonej pospołu z Agnieszką Osiecką) przekonywał: „Na działkach, na działkach, na działkach/ nie myślisz o żadnych koszałkach opałkach/ żaden komornik nie znajdzie tam was/ i jakoś przyjemniej płynie czas/ i nawet Kopernik gdyby żył/ to też na działkach byłby był…” Z kolei cyniczny Lutek Danielak w kontynuacji „Wodzireja” Feliksa Falka czyli filmie „Bohater roku” stwierdzał: „dobrze mi tutaj”, a odpoczywał właśnie na ogródkach działkowych. I wszystko się zgadza. Bo ROD-y wcale nie są „fanaberią nawiedzonych emerytów” czy „przeżytkiem komuny” – zważywszy, że ich historia sięga jeszcze końcówki XIX wieku (pierwszy ROD „Kąpiele Słoneczne” powstał w 1897 r. w Grudziądzu) – ale kapitalnym sposobem na spędzanie czasu wolnego niemal przez cały rok.
Ogródki działkowe to obok parków „płuca miasta” służące w zasadzie wszystkim, bo nawet osoby nieposiadające parceli mogą swobodnie spacerować urokliwymi alejkami i cieszyć się świeżym powietrzem, jednocześnie zapominając o betonii, banerozie i szyldozie (niestety te neologizmy trafnie oddają obecność sporych obszarów szpetoty miejskiej w Polsce). Ale tylko stuprocentowy działkowiec może docenić w pełni wartość „zielonego skarbu”. Bo można tu spotkać się ze znajomymi, by w spokoju zorganizować ognisko czy grilla, przy okazji degustując dobre trunki. Można nadmuchać niewielki basen ogrodowy, który uprzyjemni czas dzieciom, ale i dorosłym. Można też na leżaku czy hamaku oddawać się słodkiemu nieróbstwu, opalaniu, czytaniu, etc. Zatem wszystkie możliwości jakie daje ogród przy domu jednorodzinnym tu są osiągalne dla osób mniej majętnych.
Jednak swoistym fenomenem jest to, że dla młodych ludzi „działka” to nie tylko strefa relaksu, ale i pożytecznych aktywności wymagających pewnego wysiłku i zaangażowania. Dbałość o warzywnik czy drzewa i krzewy owocowe może być źródłem ogromnej satysfakcji. Pomijając nawet tak ważny dziś wymiar ekologiczny, chyba nie trzeba nikogo przekonywać jak wspaniale smakują kotleciki ze świeżo zerwanej cukinii, pomidory, sałata, ogórki, maliny, borówki oraz inne pyszności indywidualnie wyhodowane i przygotowane do konsumpcji. Ogródki działkowe pozwalają na swoisty „powrót do natury” wygodnie, szybko i tanio, jednocześnie umożliwiając zrealizowanie marzenia o posiadaniu „własnego kawałka ziemi” ludziom, których często zwyczajnie nie stać na budowę domu z ogródkiem.
W świetle powyższych argumentów i pandemii, która generuje kolejne lockdowny nie może dziwić lawinowy wzrost zainteresowania ROD-ami. Coraz młodsi ludzie dostrzegają ich walory i są skłonni płacić coraz więcej za możliwość zdobycia azylu w ciszy i zieleni. Gdy obliguje się społeczeństwo do noszenia maseczek dosłownie wszędzie, „działeczka” staje się zoną swobody, której wartość jest trudna do przecenienia.