Nie ma się co oszukiwać. Podobnie jak w ubiegłym roku wiosna nie chce u nas na dłużej zagościć. To raczej krótkotrwałe wizyty, które tylko uprzytamniają, że… już druga połowa kwietnia, a wciąż jest cholernie zimno. W legendarnej komedii Stanisława Barei, Wujek Dobra Rada przekonywał, że „klimat był zawsze raczej przeciwko nam”. Cóż, można pogrążyć się w tej bolesnej konstatacji lub sprawić, by – jak już kiedyś tu pisaliśmy – w niepogodę poczuć pogodę. Ducha przynajmniej… Zastanówmy się zatem, jak uatrakcyjnić sobie przedłużony okres szaroburego chłodu.
Jak błyskawicznie pokonać pogodową chandrę? Jedną z opcji, o skuteczności której może zaświadczyć piszący te słowa – jest wizyta w hotelu Blue Diamond w Trzebownisku. Ten czterogwiazdkowy obiekt już od kilkunastu lat śmiało można nazwać chlubą naszego regionu. „Królestwo Niebieskie” (jak określają przybytek stali bywalcy) cały czas się rozwija, podnosząc nieustannie jakość swych usług. Znajduje to odzwierciedlenie w wysokich lokatach, jakie zajmuje on w ogólnopolskich rankingach. Jako jeden z nielicznych hoteli w Polsce posiada barek (skądinąd świetnie zaopatrzony) wbudowany w basen. Oprócz tego możemy się tu cieszyć wszechstronnym systemem hydromasaży oraz najbardziej kompleksowym saunarium (efektowne seanse saunowe odbywają się tu niemal codziennie) w tej części naszego województwa; konkurencję stanowić może jedynie Hotel Arłamów, jednak jest on sporo oddalony od Rzeszowa, a poza tym to obiekt o zupełnie innym profilu. A BD jest bardzo kameralne, co nie znaczy, że ciasne. Mamy tu całoroczny basen zewnętrzny z jacuzzi i podwodnym masażem, efektowną saunę panoramiczną, a od niedawna nawet małą plażę z oddzielną strefą gastro. Tu nawet w fatalną aurę uzyskuje się dobrostan. Dość napisać, że świadkowaliśmy kiedyś kąpielom pod gołym niebem podczas intensywnej śnieżycy. Była magia… Niewątpliwym atutem jest możliwość zamawiania smakowitych dań z restauracji Simple, dzięki czemu w Blue Diamond można beztrosko spędzić cały dzień.
Zbliża się maj, a to oznacza rychły start kolejnej, 62. edycji Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. To cudowny czas dla melomanów i prawdziwa celebracja pięknej muzyki, która w tym roku potrwa wyjątkowo długo (6V – 4VI). Dyrektor Marta Wierzbieniec tradycyjnie nie zawiodła zarówno w kwestii jakościowej, jak i… ilościowej (odbędzie się 13 koncertów, wliczając powtórkę eventu inauguracyjnego). Szczegółowy program imprezy można przejrzeć na oficjalnej stronie (festiwallancut.pl), natomiast tutaj wspomnimy o co smaczniejszych rodzynkach w tym muzycznym cieście. Na dzień dobry będzie można wysłuchać w Sali Balowej łańcuckiego zamku operę Pergolesiego „La serva padrona”. Niedługo później zagra tam świetna japońska skrzypaczka, Hina Maeda, a na finał zaśpiewa nasz wspaniały baryton, Artur Ruciński. Będzie też spektakl teatralny – znana i lubiana Joanna Żółkowska zagra w spektaklu „Pani Pylińska i sekret Chopina”. Sporym wydarzeniem na pewno jest również koncert Tanity Tikaram w głównej sali Filharmonii Podkarpackiej oraz występ znakomitego amerykańskiego chóru The Nazareth College Chamber Singers w kameralnej części tegoż obiektu. Jedynym minusem jest to, że znów nie odbędzie się koncert plenerowy, ale może za rok…
Inne ważne wydarzenie, które odbędzie się na podkarpackiej ziemi to gala bokserska już w najbliższą sobotę (tj. 22 kwietnia). W podrzeszowskiej Jasionce, w G2A Arenie dojdzie do imprezy bez precedensu, i to nie tylko w skali lokalnej, ale i krajowej. W walce wieczoru nasz krajan, Łukasz Różański skrzyżuje rękawice z chorwackim pięściarzem, Alenem Babiciem, a stawką starcia będzie pas mistrza świata federacji WBC w kategorii bridger (to pośredni limit wagowy pomiędzy heavyweight a cruiser). Do tego odbędą się dwa pojedynki o tytuł zawodowego mistrza Europy (Michał Cieślak – Dylan Bregeon, Laura Grzyb – Maria Cecchi) oraz walka wschodzącej gwiazdy wagi ciężkiej, Martina Bakole z „ukraińskim Hulkiem” Igorem Szewadzuckim. O randze gali najlepiej świadczy to, że transmisję z niej przeprowadzi prestiżowa brytyjska Sky Sports. Let’s get ready to rumble, zatem…
Można więc atrakcyjnie i efektownie spędzić najbliższe tygodnie niezależnie od tego, co widzimy za oknem.