I znowu są! Zimowe ferie na Podkarpaciu. Tyle, że z tej okazji… śnieg postanowił stopnieć (przynajmniej w Rzeszowie i okolicach), co w połączeniu z dodatnimi temperaturami nawet w nocy rokuje umiarkowanie optymistycznie. Oczywiście, gdy pełna sakwa, to czekają narty w Alpach czy Dolomitach, albo ciepełko na Hawajach czy innych Dubajach. Ale co, jeśli chcemy te pół miesiąca spędzić w naszym regionie? Niżej drobny tutorial.
Było już na blogu o kuligach (http://folder-nieruchomosci.pl/gdzie-na-kulig/), ale w związku ze śnieżnym deficytem, jedyną sensowną rekomendacją zdaje się oferta biura Bieszczader. W okolicach Komańczy śniegu sporo (ekipa Folder Nieruchomości mogła przekonać się o tym kilka dni temu; kulig jak zawsze wypadł znakomicie), zatem można przejechać się w Bieszczady, by ruszyć przerobionymi wozami drabiniastymi w świetle dziennym i po zmroku z pochodniami. Do tego ognisko na leśnej polanie (a tam pyszna kiełbasa z lokalnej masarni, wyśmienite proziaki i wyborny grzaniec) oraz niepowtarzalny spacer do zabytkowego mostu kolejki wąskotorowej, gdzie drogę rozświetlają „iluminowane pniaki”. Co tu pisać, to trzeba przeżyć!
A skoro przy Bieszczadach jesteśmy… Od niedawna Jezioro Solińskie oglądać można z perspektywy kolejki gondolowej. To również super propozycja, by atrakcyjnie spędzić feryjny dzionek. Zanim wsiądziemy do gondoli, możemy w efektowny sposób poznać historię tego miejsca (informacje tekstowe wzbogacają multimedia i makiety). Następnie kontemplacja tego niezwykłego miejsca z powietrza, a po drugiej stronie jeziora też nudno nie jest. Można wspiąć się na wieżę widokową, by zyskać jeszcze szerszą panoramę, a potem zjeść smakowity posiłek w Karczmie Jawor. Termin „karczma” często nie kojarzy się najlepiej, bo słowo to w ostatnim czasie mocno się zdeprecjonowało. Ktoś postawi budę z desek, nie zadba o wewnętrzny wystrój, a do tego zacznie serwować niesmaczne, przetłuszczone żarcie i finalnie skrobnie na szyldzie KARCZMA (już mniejsza o przymiotniki jej towarzyszące). Nie dziwota, że asocjacje są jakie są. Ale, ale… Karczma Jawor to właśnie skuteczna próba odwrócenia niechlubnego trendu. Są tu spektakularne widoki zapewnione z racji usytuowania jadłodajni. Do tego kapitalna aranżacja w środku – z należną starannością wykorzystano tu sztukę opartą na góralskim folklorze. A w menu dostarczanym przez miłe, uśmiechnięte kelnerki znajdziemy dania typowe dla regionu i, szerzej, dla polskich gór, ale w naprawdę wykwintnych odsłonach. Piszący te słowa może polecić genialną kwaśnicę oraz fuczki z wędzonym pstrągiem, ale jest też masa innych pyszności (proziaki, pierogi łemkowskie, żur bieszczadzki, zapiekanka pasterska…), do tego rzemieślnicze piwo – jest tu wyjątkowo smacznie! Warto dodać, że w okresie letnim na górze Jawor funkcjonuje efektowny park tematyczny „Tajemnicza Solina” (blisko 5 ha powierzchni), co sprawia, że można tu spędzić cały dzień.
Jednak do lata daleko, a póki co, mamy ferie zimowe. Jeśli nie chcemy lub nie możemy ruszyć się z miasta, to też istnieją pomysły na nudy skasowanie. Wizyta w Blue Diamond to zawsze udany sposób na odskocznię od codziennych trosk (kompleksowe saunarium, zewnętrzny basen i jacuzzi z podgrzewaną wodą oraz godziwe jadło i takież trunki, a wszak wiadomo, że „woda pochłania siły i stymuluje apetyt). Można zawsze wpaść do kina, teatru czy filharmonii (10 lutego kroi się fajny koncert – piosenki Marii Koterbskiej zaśpiewają piękne i utalentowane wokalistki: Dorota Miśkiewicz, Monika Borzym, Beata Przybytek, Anna Serafińska i Agnieszka Wilczyńska; bilety jeszcze są). Nie brakuje też u nas świetnych restauracji i siatkówki na najwyższym poziomie, a w pobliskim Łańcucie można oglądnąć mecz Sokoła, który rywalizuje z najlepszymi drużynami w naszym kraju.
Lodowiska? Otworzono 2 nowe, zadaszone i oświetlone. Jedno tuż nad Wisłokiem (ul. Powstańców Warszawy), drugie na miejscu starej ślizgawki (na ul. Wyspiańskiego) – swoją drogą ciekawe, czemu umilkł temat nowoczesnego, całorocznego lodowiska, które obiecywano po tym jak zlikwidowano to najsłynniejsze przy stadionie Resovii, ale jak wiadomo „nikt nie da ci tyle, co rzeszowscy samorządowcy naobiecują”). Poza tym działają obiekty w Parku Sybiraków oraz na placu eventowym Millenium Hall.
Jest zatem co robić w ferie, nawet jak w portfelu bez szału. Ale przecież nuda to raczej tylko predyspozycja mentalna.