Listopad jaki jest każdy widzi. Zaczyna się od wizyty na cmentarzu, a potem… jest już tylko gorzej. Żeby nie było, szanujemy ogromnie dzień Wszystkich Świętych i zdecydowanie bliżej nam do takiej formuły przeżywania tego czasu niż implementowany Halloween. Ale jak zostało napisane, najpierw nekropolia, a potem zimne, wietrzne i coraz krótsze dni. Jednak każdy kij ma dwa końce – w takie dni wyjątkowo smakują choćby spektakle teatralne czy koncerty jazzowe. A jeśli jeszcze dodamy do tego kolację w dobrej restauracji, to… nawet znośny ten listopad może być. Tak się składa, że w Rzeszowie ruszają w ten weekend dwie imprezy, które pozwolą nacieszyć się zarówno teatrem, jak i jazzem. Jedynym mankamentem jest to, że kolidują ze sobą, zatem rodzi się konieczność wybierania, a „i to pachnie, i to nęci”. Wszak już Mick Jagger przekonywał, że: „You Can’t Always Get What You Want”.
Teatr im. Wandy Siemaszkowej już po raz 61. zaprasza na Rzeszowskie Spotkania Teatralne, które od ubiegłego roku odbywają się pod szyldem Festiwal Arcydzieł. Rebranding dotychczasowego Festiwalu Nowego Teatru okazał się trafionym pomysłem, co pokazała premierowa edycja (można było zobaczyć choćby świetne „Treny” Jana Kochanowskiego czy efektowną inscenizację witkacowskiej „Metafizyki dwugłowego cielęcia”). Zbliżający się event także zapowiada się smakowicie, ale zarządzający teatrem duet Jan Nowara & Jagoda Skowron udowodnił nieraz, że zna się na tej robocie jak mało kto.
Co zobaczymy w tym roku? Fascynująco zapowiadają się inscenizacje dzieł anglosaskich. „Śmierć komiwojażera” Arthura Millera, „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya czy nieco mniej znane dzieło Szekspira „Miarka za miarkę wystawią zespoły teatralne z Krakowa (Teatr Ludowy), Kielc (Teatr im. Stefana Żeromskiego) i Lublina (Teatr im. Juliusza Osterwy). Wielbiciele Juliusza Słowackiego będą mogli obejrzeć aż 3 sztuki tego znakomitego autora. Reprezentanci naszej „siemaszki” premierowo zaprezentują się w „Marii Stuart”, legnicki Teatr im. Heleny Modrzejewskiej odtworzy „Sen srebrny Salomei”, a Narodowy Teatr Stary z Krakowa pochwali się swoją interpretacją „Księcia Niezłomnego”. „Rzeźnia” Tadeusza Różewicza będzie miała natomiast aż dwie odsłony, bo primo, ilość widzów na jednym, pokazie jest ściśle limitowana z racji konwencji „scena na scenie” oraz sztywnych sugestii reżyserskich i secundo, zainteresowanie festiwalowymi spektaklami (jak co roku zresztą) jest ogromne.
Co jeszcze? Intrygujące mogą być czytania performatywne reprezentantów naszej lokalnej sceny („Mieszkanie do wynajęcia”, „Śmierć przed końcem okresu rozliczeniowego” i „Luter/Von Bora”), zwłaszcza, że dwa pierwsze odbędą się w niepowtarzalnej scenerii Galerii Józefa Szajny. Będą też koncerty! Anna Sroka-Hryń zaśpiewa klasyki Agnieszki Osieckiej w kameralnej sali Filharmonii Podkarpackiej (kto uczestniczył w jej lipcowym, plenerowym koncercie na dziedzińcu Radia Rzeszów, ten wie, że warto posłuchać tej czarującej wokalistki). Niebanalnym wydaje się również projekt „MODLITWY/NIEMODLITWY” inspirowany twórczością Jerzego Nowosielskiego (malarz jest jednym z patronów bieżącego roku). Posłuchamy nieśmiertelnych pieśni Bułata Okudżawy, Jacquesa Brela czy Agnieszki Osieckiej w wykonaniu Gaby Janusz, Moniki Adamiec, Katarzyny Buszty… Festiwalowym finisherem będzie „Kruchość wodoru. Demarczyk” krakowskiego Teatru Nowego Proxima. Jak łatwo się domyślić ten przepełniony muzyką spektakl stanowi hołd dla tyleż charyzmatycznej, co tajemniczej Ewy Demarczyk. Pełny program imprezy oraz biletowa zakładka sprzedażowa na: teatr.rzeszow.pl.
Jak wspomniano wyżej kolejna edycja Rzeszów Jazz Festiwal (już 11.) jest na terminowym kursie kolizyjnym z Festiwalem Arcydzieł, ale tak to już w grodzie nad Wisłokiem bywa – albo kulturalna posucha, albo eventowa profuzja. Kogo zobaczymy i posłuchamy w tym roku? Na pewno sporym wydarzeniem będzie koncert Mike’a Sterna w Teatrze Maska. To wybitny amerykański gitarzysta poruszający się znakomicie w obrębie jazzowego fusion, a wśród jego artystycznych kolaboracji znajduje się gra z takimi mistrzami jak Miles Davis czy Jaco Pastorius. Na pewno ciekawie będzie w Kinie za Rogiem Café, gdzie zawsze panuje dobry klimat, a muzyka tercetu Jakuba Żołubaka na pewno go nie zepsuje, a wręcz przeciwnie. Integralnym elementem RJF są Zaduszki Jazzowe u Dominikanów. W ubiegłym roku rzeszowscy jazz-fani mogli wysłuchać genialnego, solowego koncertu Adama Pierończyka, który na swoim saksofonie sopranowym dokonywał muzycznych cudów (ale w końcu w kościele to było…) Tymczasem w nadchodzące Święto Niepodległości zagra harfistka Agnieszka Grela-Fedkowicz. Kto jeszcze? Będzie występ-hołd dla nieodżałowanego Zbigniewa Jakubka (gdzie zagra choćby świetny Marek Raduli), będzie najnowszy projekt znakomitego jak zawsze wibrafonisty elektrycznego Bernarda Maselego, będzie wreszcie kolejna odsłona „Barw Jazzu” (pokażą się studenci kierunku Jazz i Muzyka Rozrywkowa na Uniwersytecie Rzeszowskim, a następnie zaproszą na jam session). W Rzeszowskich Piwnicach odbędzie się też wystawa „Jazzowe Impresje”, na której zobaczyć będzie można obrazy… malowane na żywo podczas koncertów w latach 2015-2021. Kompletny grafik festiwalowy na: facebook.com/RzeszowJazzFestiwal, a bileteria na: niezla-sztuka.pl/bilety.
Można zatem smętny listopadowy czas spędzić w satysfakcjonujący sposób i naładować baterie egzystencjalne. Słońca teraz mało, zatem szukajcie energii solarnej w sztuce. Wartościowy teatr czy jazz to zdecydowanie dobry patent na listopadowy splin.