Ogłoszenie rządowego programu „Bezpieczny kredyt 2%” wywołało niemałe poruszenie zarówno wśród chętnych na zakup mieszkania, jak i deweloperów oraz agencji nieruchomości. To kolejna inicjatywa „dyrygentów społeczeństwa”, by z jednej strony przywrócić płynność rynkowi nieruchomości po pandemiczno-wojennych destabilizatorach, a z drugiej umożliwić młodym obywatelom ziszczenie marzenia o własnym lokum (modne ostatnio w debacie publicznej, choć dość utopijne w realiach, hasełko „mieszkanie prawem, nie towarem). Choć program jeszcze nie ruszył, to jak zwykle u nas doszło już do spolaryzowania poglądowego i powstały 2 obozy: zwolenników nowego rozwiązania, którzy widzą w projekcie remedium na osobiste, mieszkaniowe bolączki, jak i żarliwych przeciwników, perswadujących, że „to nie wyjdzie”. Zastanówmy się wobec tego na chłodno, jakie mogą być konsekwencje programu, który wejdzie w życie 1 lipca.
Kto jest adresatem tego wszystkiego? Osoby do 45. roku życia, które planują zakup pierwszego mieszkania lub budowę domu jednorodzinnego i nie są posiadaczami żadnego typu wymienionych nieruchomości (ani nie legitymują się spółdzielczym prawem do tychże). Dodatkowo muszą posiadać zdolność kredytową adekwatną do kwoty, jaką chcą uzyskać.
Idea rządowej inicjatywy zakłada, że dopłaty będą obowiązywały przez 10 pierwszych lat spłaty kredytu i jego oprocentowanie wyniesie 2% + marża banku oraz ewentualna prowizja (to bardzo istotne info, gdyż masa zainteresowanych żyje w błogim przeświadczeniu, że będą obciążeni wyłącznie tymi hasłowymi 2%). Jak każdy kredyt hipoteczny będzie on wymagał wkładu własnego o wysokości ustalonej przez kredytujący bank (jednak ustawa zakłada, że nie może być wyższy niż 200 000 zł i w tej sytuacji nie obowiązują limity cenowe za metr kwadratowy). Jeśli jednak ktoś chciałby połączyć opisywany program z programem Mieszkanie bez wkładu, to musi się liczyć z ograniczeniami przez niego narzucanymi. Autorzy projektu zakładają, że rocznie sfinansowane zostanie jakieś 30-40 tys. kredytów.
Tyle teorii… A jak może wyglądać program Bezpieczny Kredyt 2% in praxi? W nawiązaniu do liczby podanej w końcówce poprzedniego akapitu należy zauważyć, że nawet jeśli skutecznie uda się sfinalizować zakładaną ilość umów kredytowych, to będzie ona wciąż dalece niewystarczająca. Od kilku miesięcy można zauważyć ogromne zainteresowanie chętnych na skorzystanie z tej opcji. No, ale oczywiście lepiej jest coś robić, by ułatwiać dostęp do mieszkań ludziom ich potrzebującym, niż nic nie robić. Rodzi się jednak pytanie, czy z programu istotnie skorzystają ci najbardziej wymagający pomocy od państwa?
Narodowy Bank Polski (zawiadywany wszak przez nominatów partii rządzącej) alarmuje, że nowy pomysł przyniesie szereg negatywnych konsekwencji. Według włodarzy NBP program ograniczy dostępność mieszkań dla mniej zamożnych Polaków oraz osłabi efekty podnoszenia stóp procentowych. Ekonomiści reprezentujący tę instytucję przekonują, że całą inicjatywę sklejono tak, by korzystały z niej osoby względnie majętne, które wcale publicznej pomocy nie potrzebują – wszak, aby uzyskać ów kredyt trzeba legitymować się adekwatną zdolnością kredytową, która pozwoli utrzymać go na zasadach rynkowych. Natomiast składać się na program wart 16 mld złotych będą wszyscy podatnicy. Skoro wielu zamożniejszych obywateli skorzysta z rządowej szansy (odwieczny syndrom „POLAKA-CWANIAKA), to ich popyt wywinduje ceny mieszkań, powodując, że ci autentycznie potrzebujący rządowej kroplówki będą mieć jeszcze bardziej utrudniony dostęp do upragnionego lokum.
Inną sprawą jest wpływ programu na politykę monetarną NBP. Według analityków szacownej instytucji nowy koncept osłabi skuteczność ich strategii podwyższania stóp procentowych, która miała osłabiać wzrost cen m in. poprzez spowolnienie akcji kredytowej, tj. przy wyższych kosztach kredytu, dużo mniej jest chętnych, by je brać. A teraz liczba zniechęconych może znów maleć…
Póki co, program jeszcze nie ruszył. A czy będzie to petarda, czy niewypał, pokaże czas. Generalnie wszystkie rządy po 1989 nie potrafiły prowadzić skutecznej polityki mieszkaniowej (wspominaliśmy już o tym przy okazji recenzji książki Łukasza Drozdy), ale każda czarna seria w końcu musi mieć swój kres. Czy game changerem będzie program Bezpieczny Kredyt 2%, dowiemy się niebawem.