W ubiegłym roku szacowna impreza odbywała się bez udziału publiczności, a koncerty można było oglądać w telewizji i internecie. Było to spowodowane oczywiście restrykcjami pandemicznymi.
I choć w tym roku nadal nie będzie do końca normalnie, bo tylko 50% miejsc będzie mogło zostać zajęte (oznacza to niestety, że zdobycie wejściówek na wydarzenia w Sali Balowej będzie swoistym „mission impossible”), to jednak sporo melomanów będzie mogło posłuchać wspaniałej muzyki. A trzeba przyznać, że festiwalowy line-up przedstawia się imponująco…
To jubileuszowa edycja, zatem dyrektor Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego, prof. Marta Wierzbieniec postanowiła zaprosić wyjątkowego gościa. Już w poprzednich latach rozpieszczała festiwalowiczów sprowadzając choćby Jose Carrerasa czy Piotra Beczałę. W tym roku największą gwiazdą będzie Ivo Pogorelić, chorwacki pianista będący prawdziwym wirtuozem. Na rzeszowskim koncercie będzie można posłuchać jego interpretacji muzyki Chopina.
Na pewno interesująco zapowiada się też wydarzenie inaugurujące to podkarpackie święto muzyki. To koncert hybrydowy, gdzie obok muzyki na żywo będzie można zapoznać się z video z zarejestrowanym występem z mediolańskiej La Scali. W Sali Balowej zagra zaś efektowny duet fortepianowy z Holandii czyli Arthur i Lucas Jussen. Koncerty „na cztery ręce” na ogół spotykają się z aplauzem publiki. Muzyczny Festiwal w Łańcucie nie pierwszy raz zresztą stawia na repertuarową różnorodność. Będzie można choćby obejrzeć operę („La Forza Del Merito” Marcello di Capua), posłuchać tang Astora Piazzoli w wykonaniu San Luis Tango czy na finał delektować się w Ogrodzie Angielskim evergreenami polskiej estrady.
Oczywiście intrygujących wydarzeń będzie dużo więcej (szczegółowy harmonogram festiwalu znajduje się na stronie festiwallancut.pl). Jedno jest pewne – ci, którzy zdobędą bilety na pewno nie będą żałować, za to będą mogli kontemplować piękną, wartościową muzykę, która pozwoli zapomnieć choć na chwilę o tym niełatwym czasie.